Po moich "wyczynach", a wobec znacznie słabszych osiągów, uznaliśmy wspólnie, że przejazdy będę robił niezależnie od Andrzeja i Pawła. Oni chcą jechać ze średnią 25km/h (czyli prawie cały czas ok 30), ja chcę (i daję radę) wolniej, z odpoczynkami i przerwami na podziwianie widoków (moja średnia to 18-19km/h). Oni dojeżdżają 100km do hotelu w 4h bez zatrzymywania się i idą na plaże, ja staję co godzinkę i jem/odpoczywam na plażach po drodze. Każdy ma, co lubi, a wieczory spędzamy wspólnie.
Dziś był ciężki dzień. Wzdłuż zachodniego wybrzeża prowadzi tylko hałaśliwa autostrada, nie ma prawie dróg z widokiem na morze. Dużo też jest pagórków po 30-50m wysokości. Kilka takich to nie problem, ale po kilkunastu już zwyczajnie wolałem odprężać mięśnie i kręgosłup pchając rower 5km/h, zamiast ledwo jechać 9km/h. Cóż, ja tu pokonuję kilkuletnie zaniedbania w ruchu, więc cieszy mnie i to.
Ponieważ zatrzymuję się często na nabranie sił, często podziwiam oprócz przyrody, też tutejsze ceny:
- kawa, ciastko, litr zimnej wody - 2,70zł
- duży lód Magnum w czekoladzie, Snickers, litr zimnej wody - 7zł
Ostatni postój zrobiłem sobie na rajskiej plaży, zjadłem tuzin pysznych krewetek tygrysich (30zł), zostawiłem rower przy stoliku, wykąpałem się w ciepłym morzu i zasnąłem na 2h. Jak niewiele trzeba, by czerpać przyjemność z życia, nie goniąc za majątkiem i opinią innych ludzi, nie walcząc z urzędnikami, podrzędnymi pracownikami korporacji, policją/fotoradarami itd...