Rano odebraliśmy w Porto nasze cabrio (a raczej jego mininamiastkę z wielką dziurą w dachu) i ruszyliśmy w trasę.
Pierwsze było miasteczko Aveiro, gdzie mieliśmy tylko jeden cel - plażować! Po 2h ruszyliśmy dalej.
Następne było miasteczko Mira - gdzie zobaczyliśmy piękne pasiaste domki (widoczne na zdjęciach) i kupiliśmy kapelusze, jakie przydadzą nam się na tylnej kanapie auta, by chronić przed pędem powietrza.
Kolejna była Coimbra - miasteczko z centrum zamkniętym dla ruchu aut, gdzie zrobiliśmy sobie godzinny spacer.
Po południu przejechaliśmy ok 160km autostradą do Nazare. Drogi w Portugalii są prawie puste, 3-pasowe autostrady czasem po horyzont nie mają auta - gdzieś słyszałem, że Portugalczycy nie mają na jeżdżenie nimi pieniędzy i przeklinają rząd, że władował ich kraj w długi mamiąc pieniędzmi niby danymi z Unii (a przecież z każdej pożyczki drugie 40% trzeba zapłacić samemu).
Miasteczko Nazare jest przepiękne. Leży pod wysokim na chyba 100m klifem, na którym stoi też kilkadziesiąt domków i gdzie można się dostać autem, piechotą, albo windą/kolejką.