Można wstać o 5 rano, wziąć szybki prysznic i o świcie być już po śniadaniu w trasie. Jechać na max, nie widząc świata, by o 10 leżeć już 100 km dalej w basenie kolejnego hotelu. Pójść na kurczaka z ryżem i o 20 leżeć już w łóżku.
Można też wstać o 5 rano, wziąć szybki prysznic i o świcie być już po śniadaniu w trasie. Jechać na luzie do 10, relaksując się na plażach i dojeżdżać do tego samego hotelu przed zmrokiem, ok 18. Pójść na kurczaka z ryżem i o 20 leżeć już w łóżku.
Ale co to za życie?
A można przecież wstać jak biały człowiek o 10, pójść na plażę i w trasę ruszyć o 13, by do kolejnego punktu 100km dalej dojechać na luzie o 22. Następnie pójść na makaron z wołowiną na ostro, otworzyć wino z dziewczyną i pójść spać o 2 w nocy.
Pierwszy wariant przerobiÅ‚em z dwoma kolegami 5 lat temu. Spina, stres i nuda. Drugi wariant przerobiÅ‚em w lutym podróżujÄ…c samotnie. Teraz byÅ‚ wariant trzeci, moim zdaniem optymalny :-)Â