Geoblog.pl    mariusz76    Podróże    Marzec 2012 w USA    San Francisco
Zwiń mapę
2012
06
mar

San Francisco

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, San Francisco
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11799 km
 
Rankiem, z hotelu, w jakim się zatrzymaliśmy, po śniadaniu (płatki, banan, ciastko) jedziemy kolejką podmiejską do centrum. Pociąg jest dwupiętrowy, cały w kolorze aluminium.

Wysiadamy w centrum i idziemy piechotą przez miasto. Zachwyca nas jego klimat – budynki są niewysokie (5-6 kondygnacji), jasne, bardzo ładne. Miasto ma taki „ludzki” wymiar. Nie przytłacza, ale też nie sprawia wrażenia nudy i marazmu, jak Toronto i Buffalo. Ruch odbywa się dość powoli i spokojnie, choć nie ma żadnych korków. Szerokie ulice, wielkie auta, czuć klimat USA. Jest dużo zieleni, zarówno małe drzewka przy domach, jak i większe skwery (choć dużych parków nie zobaczyliśmy). Wydaje nam się, że San Francisco jest podobne do Barcelony, zarówno jeśli chodzi o wielkość budynków i ulic, jak i panującą atmosferę.

Cały dzień spędzamy na nogach (zrobiliśmy 35.000 kroków, ok. 20km). Chodzimy uliczkami, zachwycamy się budynkami i bardzo stromymi ulicami. Oglądamy z daleka Alcatraz i most Golden Gate (idąc nim liczymy, że co sekundę wjeżdżają na niego trzy auta, co daje 260.000 dziennie, czyli każdy pobierany przez miasto dolar za wjazd na most daje ćwierć miliona dolarów dziennie do kasy miasta - na konserwację wystarcza zdecydowanie). Jeździmy fajnymi tramwajami poruszającymi się jak kolejki linowe (tylko lina jest na dole, między torami). Tramwajarz chcąc zatrzymać wagonik puszcza ścisk trzymający linę i zaciąga hamulec, jak chce ruszyć to zwalnia hamulec i łapie się liny zaciskając na niej szczęki uchwytu. Sprytne.

Na obiad udajemy się do eleganckiej restauracji z widokiem na zatokę. Kelner w muszce perfekcyjnie nas obsługuje, jesteśmy jego manierami. Tak powinna wyglądać obsługa w Polsce, gdzie niestety tylko kilka razy spotkaliśmy się z taką jej jakością. Do jedzenia podano nam „prawdziwe, wielkie, amerykańskie steki i cheeseburgery” :-) Są wyśmienite, takie, jakie właśnie sobie zamarzyliśmy. Zachwyceni widokiem, jedzeniem, obsługą i wystrojem restauracji wspominamy ostatnie intensywne dni – to już 5 dzień naszej podroży.

Po obiedzie powoli wracamy na dworzec kolejki podmiejskiej. Miasto o zmroku i wieczorem wygląda jeszcze ładniej, na ulicach jest już sporo aut, na chodnikach też dużo ludzi. Ale nikt nie pędzi, nie ma zaciśniętych zębów, jest spokojnie i bardzo pozytywnie. Zaczepiane dziewczyny uśmiechają się do nas, ludzie na przystankach podpowiadają, jak i gdzie jechać, jest ciepło (choć trochę wietrznie). To miasto mnie urzekło i zachwyciło – czuję, że wolałbym tu mieszkać niż w Warszawie, Londynie, Paryżu itd. Atmosfera dynamizmu i energii połączona ze spokojem i luzem pasuje idealnie do mojego stylu życia, pierwszy raz zacząłem patrzeć na miasto, jakie odwiedzam pod kątem ewentualnej przeprowadzki. Kto wie, może kiedyś to się stanie…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
mariusz76
Mariusz
zwiedził 4% świata (8 państw)
Zasoby: 96 wpisów96 31 komentarzy31 1055 zdjęć1055 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
31.10.2020 - 31.10.2020
 
 
07.12.2014 - 20.12.2014