Geoblog.pl    mariusz76    Podróże    Grudzień 2012 - 1200km na rowerze po Tajlandii Południowej    Przejazd do Prachuap Khiri Khan
Zwiń mapę
2012
28
lis

Przejazd do Prachuap Khiri Khan

 
Tajlandia
Tajlandia, Prachuap Khiri Khan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8351 km
 
Ranek w Hua Hin powitał nas urwaniem chmury. Kurczę, niby to zima, pora sucha, a codziennie pada. Lokalsi mówią, że od 5 lat nie było tu takiej pogody pod koniec listopada. O godz 9 jednak już przeschło i zdecydowaliśmy się jechać. Czeka nas dziś 110km. Przejechaliśmy ok 25 i spotkała nas kolejna ulewa, jaką przeczekaliśmy w przydrożnym barze. Następnie wjechaliśmy na drogę biegnącą 2-3m od morza. niesamowite widoki, z lewej morze prawie oblewa opony, z prawej góry porośnięte gęstym lasem, w morzu punktowe wysokie skały też porośnięte roślinnością. Normalnie raj :-)

Długo jednak się tym rajem nie nacieszyliśmy, Andrzej złapał gumę, akurat przed kolejną ulewą i akurat tuż przed wiatą pokrytą nową blachą. Mieliśmy więc komfortowe warunki do wymiany dętki i odpoczynku, sucho i przyjemnie (choć pieprzone komary gryzły jak nigdzie).

Po ulewie ruszamy dalej, kropi jednak nadal. Po kwadransie już pada, po dwóch już znowu leje. Cali przemoczeni już nie szukamy schronienia, jedziemy w deszczu. Jest ciepło, rześko, tylko trochę (hehe) mokro. mamy do hotelu jeszcze 70km. Chłopaki ruszają z kopyta (zrobią to pewnie w 3h) a ja decyduje się odbić w bok do pociągu. Mam do najbliższej stacji 30km, jadę w pieprzonym deszczu, lokalnymi, czasem gruntowymi drogami. Czasem sobie skracam nimi trasę, lądując w błocie, czy na zalanej drodze. Właściwie już cały mokry, nie denerwuję się a wręcz zaczynam czerpać z tych "wrażeń" satysfakcje, że daję radę.

Stacja w Kuri Buri jest małym, pięknie kolorowym budyneczkiem. Aż mi się morda uśmiecha, mimo ulewy. Wtaszczyłem rower po schodach i przez 3 tory (żadnego chodnika/kładki) i na migi pogadałem z kolejarzem o bilecie do Prachuap Khiri Khum. Niestety, pociąg, który zabrałby rower będzie dopiero za 4h. To już mnie wkurzyło, nie dojadę w tej ulewie 40km na rowerze, a za 3h będzie noc.

Przejechałem więc ze stacji jeszcze kilka km do głównej drogi, by złapać jakąś okazję. Ledwo się zatrzymałem i wyciągnąłem rękę, zahamowało auto robotników drogowych. Duża platforma zmieściłaby 10 rowerów, wesoła gromadka robotników umilała podróż, więc ulewa z nieba jakoś nie przeszkadzała. Hej przygodo!

Podjechaliśmy 20km i okazało się, że moja podwózka skręca. No nic, zostało 10km, ja odpocząłem, deszcz przestał padać, więc wsiadłem na rower i dojechałem do hotelu już o własnych siłach. Przypadkiem tak z 10min po chłopakach. Ogólnie tego dnia zrobiłem pedałując 95km w 6h (w tym przystanki) a Andrzej i Paweł w tym samym czasie 120km. Jednakże wszyscy uznaliśmy, że już daję radę :-)

W hotelu przywitali nas poczęstunkiem, co było dla mnie zbawienne, padałem z nóg, a kawa i tosty z dżemem dodały mi energii. Umyliśmy rowery, strasznie ubłocone, zanieśliśmy torbę ubrań do pralni (dziś nie chce nam się już prać ręcznie) i poszliśmy do centrum miasteczka, by zjeść kolacje i wczuć się w lokalny klimat.

Dość długo szukaliśmy czegoś zdatnego do jedzenia. Prachuap Khiri Khum to już nie jest miejscowość, którą odwiedzają turyści. Jedzenie tajskie, wprawdzie wszędzie jest wyśmienite, ale nie wszędzie na takie wygląda. "Restauracje" lokalne raczej nas odrzucały, niż zachęcały, już prawie zdecydowałem, że ten wieczór będę głodował, aż tu nagle trafiamy na placyk, gdzie na środku stoi wielki stół z tacami/miskami wypełnionymi różnymi gatunkami surowego mięsa, krewetkami, warzywami, przyprawami itd. Każdy bierze to, na co ma ochotę i przynosi do swego stołu. A na każdym stole stoi misa wypełniona węglem drzewnym, na której z kolei leży odwrócona misa z dziurkami. Na tą górną misę kładzie się przyniesione mięso itd, i zwyczajnie smaży/grilluje. Ściekający tłuszcz trafia do wody wlanej wokół górnej misy, co tworzy coraz bardziej gęstą i tłustą zupę, w której można też gotować przyniesione warzywa. Tak się tym mięsem nażarliśmy, że po powrocie o godz 20 poszliśmy spać :-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (43)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
BoRa
BoRa - 2012-11-29 22:35
Fantasyczna wyprawa!
Zbaczanie ze ścieżek turystycznych jest wielką przygodą.
pozdrawiam serdecznie
życzę optymalnej pogody i sił do nadążania za chłopakami,
BoRa
 
 
mariusz76
Mariusz
zwiedził 4% świata (8 państw)
Zasoby: 96 wpisów96 31 komentarzy31 1055 zdjęć1055 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
31.10.2020 - 31.10.2020
 
 
07.12.2014 - 20.12.2014