Poranek w Prachuap przywitał nas ulewą. Prognoza mówiła, że tak będzie cały dzień z krótkimi przerwami. Uznaliśmy więc, że dzisiejszy odcinek przejedziemy pociągiem. Taki, który przyjmuje rowery był dopiero o 13.30, więc rano odwiedziliśmy pralnię, serwis rowerowy i na więcej nie starczyło już przerw w ulewie.
Sama podróż pociągiem była taka sama, jak opisana kilka dni temu, po pociągu przejechaliśmy na rowerach ostatnie 8km do hotelu (szczęśliwie znów w przerwie deszczu), zjedliśmy talerz pysznych krewetek królewskich i szybko poszliśmy spać.