Rozrywka w Universal Studios

Jeszcze w Polsce kupiłem kartę Go dającą moc zniżek na kilkadziesiąt show, tours, muzeów i innych atrakcji. 2 godziny planowałem te 3 dni, by zobaczyć jak najwięcej (właściwie dwa, bo wczorajszy zmarnowałem używający tylko jednej linii Hop On, Hop Off, po czym ze zdziwieniem zauważyłem, że o godz 17 to już się wszystko kończy, a nie zaczyna. Jak zwykle na wakacjach muszę przestawić swój dzienny tryb na odwrotny, by dostosować się do reszty ludzi). Po tym poszedłem się odprężyć wieczorem na miasto, co opisałem we wczorajszym wpisie.

Zatem dziś ruszyłem zwiedzać Universal Studios. Jakoś zawsze używałem liczby pojedynczej Studio, nie Studios. Dziś przekonałem się, jak duży błąd popełniałem. To jest kilkadziesiąt (chyba 37) wielkich stodół! Każdy budynek ma powierzchnię boiska i wysokość 5-8 kondygnacji (jest jednak w środku pusty, nie ma żadnych pięter, po postu hala/pudło). Każdy taki budynek to jednak scena. Czasem faktycznie jedna, gdy jest w nim stworzona kopia ulicy dużego miasta, ale zwykle tych scen jest w nim kilkanaście – pokoje, jakie widzimy w filmach, sale spotkań, rożne plenery, ściany z tłem za jakie później się podkłada np. kosmos, czy góry itd. Ciekawostka, że nie ma budynku 13 ani 7, by nie dodawać kręconemu filmowi pecha, czy szczęścia.

Po objechaniu kolejką na kółkach ww. studiów/scen przyszedł czas na rozrywkę, czyli Theme Park. To budynki zawierające atrakcje związane z jednym filmem, jakimś hitem np. Transformers, Jurrasic Park, The Simpsons, Shrek. Tu jest aktualna mapka http://www.universalstudioshollywood.com/park-map/

Na mnie największe wrażenie zrobiło show w budynku Transformers - wreszcie byłem w kinie 6d z prawdziwego zdarzenia. Odczucia towarzyszące spadaniu (chyba najtrudniejsze do zasymulowania) były wreszcie realistyczne, cała reszta też, naprawdę niesamowite przeżycie.

Druga rewelacja to Waterland – teoretycznie show jak na pokazie delfinów – ot basem otoczony trybunami dla widzów. Ale tu się dzieje! Wybuchy, eksplozje (tak, tak – żar ognia czuć aż w 10 rzędzie trybun), samolot wlatujący „znikąd” i spadający do basenu z wysokości 10m robią wrażenie!

Świetne emocje były też w domu Simpsonów. Merytoryka bajki akurat mnie nie interesowała, ale efekty i realistyczność niesamowita. Przy okazji – tu do perfekcji opanowano odwracanie uwagi osób stojących w kolejce 45min! Co 5 min przechodzisz przez jakieś drzwi, za ściankę, po schodkach. Niby stoisz w kolejce, ale cały czas „coś” się dzieje. Taka kolejka mieści nawet 1000 osób (samo show, jak już się doczekamy ma kilkadziesiąt miejsc). Tu zauważyłem, że warto korzystać z kolejek dla singli, nawet, jak się jest w kilka osób. Po prostu „single” służą do wypełniania luk w rzędach zajętych przez rodziny/znajomych. Przy pokazach w stylu kina „6d” nie ma znaczenia, czy siedzi się obok osoby znajomej, więc wejścia dla singli skracają kolejkę bez uszczerbku dla przeżyć.

Poza Studios Tour i Theme Park trzecią częścią Uniwersal Studios był obszar ogólny upstrzony kafejkami, barami, jakąś ogólną sceną gdzie bajkowe postaci zabawiały tłum, bajkową uliczką itd. Tu zauważyłem, że w USA, wbrew stereotypom jest zdrowe jedzenie, bary sałatkowe itd. W Starbucks i Subway każda rzecz, nawet kawa, ma w menu podaną liczbę kalorii obok ceny. Tylko Amerykanie jakiś wolą kawę z syropami i bita śmietaną, zamiast 2x mniej kalorycznego cappuccino. I małą colę (0,5l) zawsze muszą dopić do końca, choć już się nie mieści w brzuchu...

Poniżej kilka filmików z opisanych wyżej sytuacji:
1. Hollywood Universal Studios - Godzilla i Jurasic Park
2. Hollywood Universal Studios - rwący potok znienacka
3. Hollywood Universal Studios - sztuczne domki
4. Hollywood Universal Studios - miasteczko z kartonu
5. Hollywood Universal Studios - spływ przez Jurasic Park
6. Hollywood Universal Studios - efekty w Water World
7. Hollywood Universal Studios - 1000 osób w kolejce
8. Hollywood Universal Studios - katastrofa w metrze
9. Hollywood Universal Studios - scenogrfia katastrofy samolotu

Zdjęcia (9)

Komentarze (1)