Geoblog.pl    mariusz76    Podróże    Grudzień 2014 w USA    Dzień męczarni w Hollywood
Zwiń mapę
2014
08
gru

Dzień męczarni w Hollywood

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, Hollywood
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 24 km
 
Zaczęło się niewinnie – o godz 11 miałem być w studiu Warner Bross, gdzie byłem umówiony na zwiedzanie backstage, czyli studia od środka, czyli jak się te filmy właściwie robi. Miałem zaledwie kilometr od hotelu (Nite Inn przy Cahuenga Blvd W - polecam ze względu na lokalizację, standard typowy dla tych amerykańskich Inn-ów). Idę sobie więc przez spokojną uliczkę przecinającą typowe amerykańskie osiedle podmiejskie, a tu z przeciwka idzie Will Smith i uśmiecha się (no, podobny był, ale i tak miło). I tak z każdą osobą, albo się uśmiecha, albo pozdrawia, mówi hi, hello. Odnoszę wrażenie, że ludzie tu są naprawdę mili i życzliwi, spotkanie drugiego człowieka jest dla nich pewnym doświadczeniem, a nie natręctwem, jak w Polsce. Oczywiście możliwe, że to tylko specyfika bogatej i słonecznej Kaliforni, gdzie przecież zawsze świeci słońce :-)

No więc dochodzę już sobie w miłym nastroju do celu z nawigacji, a tu studia Warner Bros nie widać… Pytam przechodnia, ten uprzejmie wyjął słuchawki z uszu, popatrzył na moją trasę, wstukał adres w swojej nawigacji i jeszcze wytłumaczył, że aby w kwadrans przebyć te brakujące 3km to warto by się lekko cofnąć do przystanku, co 10 minut jeździ autobus. Kolejne miłe spotkanie. Uznałem, że wolę się jednak przejść, nie zaszkodzi, a i pomoże spalić to ohydne lukrowane ciastko, jakie nazwali śniadaniem w hotelu.

Kolejna ciekawostka – chodniki są dobrem rzadkim. Albo ich nie ma (nikt rozsądny nie chodzi tu piechotą, jak chce spalić kalorie to jedzie do parku, gdzie biega/jeździ rowerem w otoczeniu przyrody, a nie szumu ulicy), albo są na północnej części ulicy (bo jak jest ładna okolica to jednak miło jest się przejść w słoneczku).

Ok., doszedłem po godzinie do studia Warner Bros na umówiony (godzinę temu) VIP Tour. Ze zmianą godziny nie było żadnego problemu, z uśmiechem zapytano mnie, czy chcę wejść natychmiast, czy chwilę odpocząć i wejść za kwadrans. No ja tu się chyba przeprowadzę i będę bezstresowo żył 10 lat dłużej, niż w tej naszej nieżyczliwej Polsce…

Sam objazd studia był podobny do tego wczorajszego w Universal Studios, ale tym razem wychodziliśmy z wagoników i oglądaliśmy plany zdjęciowe od środka - budynki z płyt gk, czasem o 2-3 elewacjach o zupełnie innym wyglądzie, by w razie potrzeby były a to ratuszem, a to sądem, a to szkołą… Podobnie domy – aktor wchodzi do „swojego” kamera to nagrywa, ale z drugiej strony jest już druga i już po chwili aktor wychodzi z drugiej strony, już z domu np. swego brata. Wewnątrz jest może 10m przestrzeni.

Zwiedziliśmy też studia, wewnątrz hal. Akurat były to seriale, więc w takiej hali było kilkanaście boxów imitujących wnętrza różnych pomieszczeń występujących w filmie. Poza pokojem już było zwykłe techniczne zaplecze dla ekipy filmowej, samo pokój jednak bardzo realny, bo normalnie urządzony, z meblami, sztucznymi kwiatkami (w hali nie ma przecież słońca) i wielkimi fototapetami krajobrazów za oknem (np. panoramy miasta).

Po wizycie w studiu czekała mnie droga powrotna do hotelu 5km na piechotę. Podoba mi się to, poznaję też okolicę i normalne życie. Po drodze kwadrans z meksykańskim Burrito. Pyszne. Mało kto wie, że cała Kalifornia została przez USA zwyczajnie kupiona od Meksyku, stąd połowa mieszkańców to meksykanie (czego jednak na ulicach nie widać, widocznie chodzę po zbyt drogich dzielnicach…).

Godzina 14, co tu robić? Pogoda piękna, jadę do portu na objazd po rezydencjach gwiazd w Malibu. Przejazd na plażę (30 mil) zajmuje mi tylko pół godziny (przedwczoraj w stronę przeciwną było 1,5h), wyrabiam się, zaczynam już się tu poruszać tak pewnie jak w Polsce moim bolidem :-)

Dupa, objazdu po rezydencjach nie ma bo wymaga min 5 osób, a jakoś ich dziś brakuje. Zły jestem. Jakby to napisali w opisie danej atrakcji to bym nie pędził przez pół miasta (no, raczej 1/100) tylko znalazł coś innego. Inna atrakcja też nie wypaliła, do końca roku jest odwołana (tu pretensja do organizatora kart Go – byłoby uczciwe usunąć takie „atrakcje” ze spisu, lub dodać info w uwagach. Pal licho już stracone pieniądze, ale czasu szkoda…

Przedwczoraj dokładnie rozplanowałem sobie atrakcje, co 2-3h, ale coś te karty Go nie udają się. A może udają się organizatorom, niekoniecznie turystom. Irytuje mnie takie lekceważenie, tak samo było w Nowym Jorku 3 lata temu – 1/3 atrakcji nie była dostępna i idź sobie turysto odwoływać się nad rzekę…

Wkurzyłem się na tych wyzyskiwaczy i pojechałem pojeździć rowerem do parku Griffith w pobliżu mojego hotelu w Hollywood. I znowu dupa - roweru nie pożyczą, bo skaner do kart Go nie działa. Zresztą za pół godziny zmrok i to niebezpieczne. Ale jakoś przekonałem, że ja to w trymiga zrobię, a poza tym to kartę mam, proszę zobaczyć, zapewniam, że jest ważna :-)

No i niech nie przesadzają z tym „niebezpieczne”? Na kubkach z kawą piszą ostrzeżenia, że może oparzyć, to na pewno co 10m jest na trasie latarnia, a co 100 telefon… Nie mają latarni w parku? Spoko, co, ja nie dam rady?

Taa... 15km przez dołki i szczyty 3 górek wysokich na 500m, po piachu (no konie widać, że przeszły to i rowerem się da) to nie takie proste, gdy za pół godziny zapadnie noc. Po drugim szczycie, gdy ledwo co widziałem miałem już stracha, że mnie będą w nocy helikopterem szukać, albo napadną mnie cuguary, czy pumy jakieś i to bynajmniej nie te miłe MILF-y z filmów "przyrodniczych" ;-)

Na szczęście forma po 1200km w upalnej Tajlandii dwa lata temu nie była jeszcze zła i oddałem rower po 40 minutach ku zdziwieniu i uznaniu pana z obsługi. Później już tylko szybki (no, 15km w 1h) powrót autem do hotelu i już o 18 wykończony ale zadowolony zaczynam pisać tę (i wczorajszą) relację :-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mamaMa
mamaMa - 2014-12-25 15:35
Bardzo bunczuczne nastawienie do zycia i warunkow - brawo:-)
 
 
mariusz76
Mariusz
zwiedził 4% świata (8 państw)
Zasoby: 96 wpisów96 31 komentarzy31 1055 zdjęć1055 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
31.10.2020 - 31.10.2020
 
 
07.12.2014 - 20.12.2014