Z hotelu ruszyliśmy o 11. O 13 mamy już za sobą 30km ładnymi, bocznymi drogami. O godzinie 15, po kolejnych 20km dojeżdżamy na plażę. Zatrzymujemy się na banany i kawę z puszki.
Zostało nam 40km, ciekawe jak wytrzyma to moja noga, co mnie trapi cały dzień. Niby nie boli, ale historie jakie czytałem na forach dla biegaczy wskazują na konieczność zaprzestania wysiłku przez kilka tygodni, a nie dni. Z drugiej strony są też wypowiedzi, że spokojna jazda rowerem po płaskim terenie nie nadwyręża ścięgna Achillesa, na tym bazuję decydując się na jazdę.
Droga wzdłuż wybrzeża na południe od Chumphon jest bardzo malownicza, obfituje w piękne widoki z klifów.
Po 80km poczułem chwilowo ścięgno na podjeździe pod wzgórze. Szczęśliwie to był sam koniec jazdy na dziś. Finalnie zrobiliśmy 83km i o godz 20 byliśmy już w hotelu